20 listopada 2012

trudno się ze mnie nie śmiać. . .

Są takie idee, wzniosłe idee, o których nie powinienem nigdy mówić, bo gdy tylko zacznę, z pewnością wszystkich rozśmieszę; książę Sz. przed chwilą zwrócił mi na to uwagę... Nie mam przyzwoitego gestu, nie mam poczucia miary; moje słowa nie odpowiadają moim myślom, a to poniża owe myśli. I dlatego właśnie nie wolno mi... a ponadto jestem nieufny... chociaż jestem przekonany, że w tym domu nikt mię nie skrzywdzi i że wszyscy mnie tu lubią więcej, niż na to zasługuję, wiem jednak (wiem z całą pewnością), że po dwudziestu latach choroby z konieczności musiało coś pozostać i że trudno się ze mnie nie śmiać... czasami... prawda?(...)
- Po co pan to mówi tutaj ? - zawołała raptem Agłaja. - Po co pan to im mówi? Im! Im! Wydawało się, że była w najwyższym stopniu oburzona: z jej oczu sypały się iskry. Książę stał przed nią i milczał; nagle zbladł. - Nie ma tu nikogo, kto by wart był takich słów! - wybuchnęła Agłaja. - Wszyscy tu obecni, wszyscy bez wyjątku, nie są warci pańskiego małego palca ani umysłu, ani serca. Pan jest uczciwszy od nich wszystkich, szlachetniejszy, lepszy, zacniejszy i mądrzejszy! Są tu ludzie niegodni tego, by schylić się i podnieść chustkę, którą pan teraz upuścił... Więc po co się pan upokarza i stawia siebie niżej od wszystkich? Dlaczego pan wszystko w sobie wykoślawił, dlaczego w panu nie ma dumy?
- O Boże, kto by to pomyślał! - zawołała Lizawieta Prokofiewna.
- Niech żyje biedny rycerz! Hura! -krzyknął z entuzjazmem Kola.
- Proszę milczeć!... Jak śmią mnie tu obrażać, w twoim domu! - rzuciła się Agłaja w stronę Lizawiety Prokofiewny w takim już histerycznym rozdrażnieniu, kiedy nie zwraca się na nic uwagi i przekracza się wszelkie granice.

Fiodor Dostojewski (fragment powieści Idiota, 1869)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz