– Iwan! – cichutko zawołał Berlioz. Ale cudzoziemiec, ani trochę nie urażony, roześmiał się wesolutko.
– Byłem, byłem i to nie raz! – wykrzyknął ze śmiechem, ale wpatrzone w poetę oko nie śmiało się. – Gdzież to ja nie bywałem! Szkoda tylko, że nie zdążyłem zapytać profesora, co to takiego schizofrenia. Więc niech już go pan sam o to zapyta, Iwanie Nikołajewiczu.
(...)
(...)odzyskał ją i obudził się z długotrwałego, głębokiego snu Iwan Bezdomny. Przez czas pewien
usiłował sobie uzmysłowić, jakim to sposobem znalazł się w nieznanym białym pokoju, w
którym był przedziwny stolik nocny z jakiegoś jasnego metalu i białe zasłony, przez które
prześwitywało słońce.
Potrząsnął głową, przekonał się, że go nie boli, i przypomniał sobie, że jest w lecznicy. Ta
myśl pociągnęła za sobą wspomnienie o śmierci Berlioza, ale dziś wspomnienie to nie wywarło
już na Iwanie takiego wrażenia. Wyspał się i był teraz znacznie spokojniejszy, umysł miał
jaśniejszy. Przez czas pewien leżał nieruchomo w czyściutkim, wygodnym łóżku na sprężynach,
potem spostrzegł obok siebie przycisk dzwonka.(...)
Michaił Afanasjewicz Bułhakow (fragment powieści Mistrz i Małgorzata, 1966)
Schizofrenia? "Bo schizofrenia – rozdwojenie / Istoty na kwiat i korzenie, / Poczucie, że te moje czyny /S p e ł n i a m n i e j a, a l e k t o ś i n n y."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz