James Joyce (fragment powieści Ulisses, 1922)
04 grudnia 2012
trzy kły w gębie. . .
(...)ten awanturnik u Barney Kiernana. Nie dałem się tam.
Pijani pyskacze. Aż skręciło go po tym, co powiedziałem o jego Bogu. To błąd oddawać ciosy.
Albo? Nie. Powinni później iść do domu i drwić z samych siebie. Zawsze chcą chlać całą
bandą. Boją się samotności jak dwuletnie dzieci. Ale gdyby mnie uderzył. Spójrzmy na to z
jego punktu widzenia. Wówczas nie wygląda to tak źle. Może nie chciał mi zrobić krzywdy.
Trzykrotne hurra na cześć Izraela. Trzykrotne hurra dla szwagierki, którą zachwalał, a która
ma trzy kły w gębie. Ten sam rodzaj urody. Wyjątkowo urocze towarzystwo do wychylenia
filiżanki herbaty. Siostra żony dzikusa z Borneo właśnie przybyła do miasta. Wyobraź to
sobie wczesnym rankiem z bliska. Każdy według swego gustu, jak powiedział Moryc, całując
krowę. Ale Dignam mi dał radę. Domy żałoby są tak przygnębiające, ponieważ nigdy nie
wiesz, kiedy. Bądź co bądź, ona potrzebuje pieniędzy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz