04 grudnia 2012

żeby patrzeć. . .

A Jacky Caffrey krzyknął, żeby patrzyli, ukazała się nowa, i odchyliła się do tyłu, a podwiązki były niebieskie, żeby pasowały do tych przezroczystych, i wszyscy ją zobaczyli i krzyczeli, żeby patrzeć, patrz, tam jest, i odchyliła się jeszcze bardziej do tym, żeby widzieć fajerwerki, a coś dziwnego fruwało w powietrzu, coś miękkiego, to tu, to tam, ciemnego. I zobaczyła długą rzymską świecę wznoszącą się ponad drzewa, wysoko, wysoko, i w napiętej ciszy wszyscy wstrzymali oddech z podniecenia i szła wyżej, i wyżej i musiała odchylić się jeszcze i jeszcze, żeby patrzeć w górę za nią, wysoko, wysoko, niemal zniknęła z oczu, a twarz jej oblał boski, zachwycający rumieniec napięcia przy tym odchyleniu i mógł zobaczyć inne jej rzeczy tez, nansukowe majtki, materiał, który pieści skórę, lepsze niż te drugie, wąskie, zielone, za cztery szylingi i jedenaście pensów, ponieważ były białe, i pozwoliła mu, i zobaczyła, że zobaczył, a potem poleciała tak wysoko, że na chwilę znikła z oczu, i drżały wszystkie jej członki od tego przegięcia się tak głęboko w tył, że miał pełny widok wysoko ponad jej kolanem, gdzie nikt nigdy, nawet na huśtawce albo przy brodzeniu przez wodę, i nie wstydziła się, i on także nie, żeby patrzeć w tak nieskromny sposób, ponieważ nie mógł oprzeć się widokowi objawiającemu mu się cudownie, na pół dobrowolnie, jak te tancerki w spódniczkach, zachowujące się tak nieskromnie przed patrzącymi panami, i nadal patrzył, patrzył. Posłałaby mu zdławiony okrzyk, wyciągnęłaby ku niemu swe smukłe, śnieżne ramiona, by zbliżył się, by uczuć jego wargi na swym białym czole, okrzyk miłosny młodej dziewczyny, cichy, zdławiony okrzyk, wydarty z niej, okrzyk, który brzmi przez wieki. A wówczas rakieta śmignęła w górę i z hukiem wystrzeliła i Och! A później wybuchła rzymska świeca i było to jak westchnienie Och!, i wszyscy zawołali Och! Och! w zachwycie, i wytrysnął z niej potokami deszcz złotych włosów, i rozwiały się, i Ach! przemieniły się wszystkie w zielone, rosiste gwiazdy, spadające złociście. Och, jak pięknie! Och, jak miękko, słodko, miękko!

James Joyce (fragment powieści Ulisses, 1922)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz