- Słuszne? Ach, nie! - zawołałem zrozpaczony. - Mój Boże, wszystko jest takie fałszywe, tak piekielnie głupie i złe! - Jestem bydlęciem, mistrzu, głupim, złym bydlęciem, chorym i zepsutym, co do tego ma pan po tysiąckroć rację...
(...)
Przyjemnie pachniał słodki, ciężki dym. Czułem się wyczerpany i byłem gotów spać choćby przez cały rok.
Zrozumiałem wszystko, zrozumiałem Pabla, Mozarta, gdzieś za plecami słyszałem jego straszliwy śmiech, wiedziałem, że w mojej kieszeni są setki tysięcy układów gry życiowej, wstrząśnięty przeczuwałem jej sens, byłem zdecydowany rozpocząć ją raz jeszcze, raz jeszcze zakosztować jej męki, raz jeszcze wzdrygnąć się przed jej bezsensem, raz jeszcze i wiele razy przejść piekło mojej duszy.
Kiedyś będę lepiej grał w tę grę z figurkami Kiedyś nauczę się śmiać. Czekał na mnie Pablo. Czekał na mnie Mozart.
Hermann Karl Hesse (fragmenty powieści egzystencjalnej Wilk stepowy, 1927)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz