Był to widok straszliwy i żałosny. Tłukli się jak mali chłopcy, ale z zapamiętaniem ludzi dorosłych, którzy są zdecydowani na wszystko. Paznokciami orali sobie twarze, chwytali się za nosy i gardła, okładając się na oślep pięściami, ciasno spleceni tarzali się ze straszliwą i najwyższą powagą po ziemi, opluwali się, deptali i kopali, szarpali się i z pianą na ustach nawzajem się grzmocili. Nadbiegli wreszcie urzędnicy z biura zakładu i z trudem rozdzielili rozjuszonych i zajadłych przeciwników. Ociekającemu śliną i krwią Wiedemannowi, na którego twarzy malowało się ogłupienie, włosy stanęły dęba na głowie.
Thomas Mann (fragment powieści Czarodziejska góra, 1924)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz