27 lutego 2013

pierdolone skurwysyny!. . .

   Czterech strażników wniosło, trzymając ją pod ręce i za nogi, wielką, steraną życiem babę około sześćdziesiątki, o ogromnych, zwalistych piersiach i grubych splotach siwych włosów, które rozsypały się podczas szarpaniny. Ściągnęli jej buciory, bo próbowała ich kopać i cisnęli ją prosto na Winstona, o mało nie gruchocząc mu kości. Wyprostowała się, wrzasnęła za nimi „Pierdolone skurwysyny!”, po czym - czując, że siedzi na czymś nierównym - zsunęła się z kolan Winstona na ławkę.
   - Przepraszam cię, kochaniutki, nie siadłabym na tobie, gdyby mnie nie rzuciły te łajdaki. Chamy, nie wiedzą, jak należy traktować kobietę! - Poklepała się po brzuchu i beknęła. - Przepraszam, coś niezbyt dobrze się czuję. Pochyliła się i długo wymiotowała na posadzkę.
   - No, nieco mi ulżyło - oświadczyła, opierając się o ścianę i przymykając oczy. - Jak ci coś zaszkodzi, nie warto trzymać tego w sobie. Najlepiej czym prędzej opróżnić żołądek.

George Orwell (fragment antyutopijnej fikcji politycznej Rok 1984, 1949)


   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz