Nikołaj Wasiljewicz Gogol (fragment powieści Martwe Dusze, 1842)
09 lutego 2013
ręka w rękę, nie wypuszczając się z uścisku. . .
Zamienili spojrzenia i natychmiast zrozumieli się wzajemnie: pan poszedł spać, można by
zajrzeć tu i ówdzie. Natychmiast odniósłszy do pokoju frak i pantalony, Pietrek zszedł na dół i obaj
poszli razem nie mówiąc jeden drugiemu nic o celu wyprawy i gawędząc po drodze o czymś
zupełnie postronnym. Spacer odbyli niedaleki. Przeszli tylko na drugą stronę ulicy do domu
stojącego naprzeciwko hotelu i weszli w niziutkie, szklane, zakopcone drzwi prowadzące prawie do
sutereny, gdzie przy drewnianych stołach siedziało już liczne i różnorodne towarzystwo: i z
ogolonymi brodami, i z nie ogolonymi, i w kożuchach bez wierzchu, i po prostu w koszulach, a
niektórzy nawet w grubych szynelach. Co tam robił Pietrek z Selifanem, Bóg raczy wiedzieć, ale
po godzinie wyszli stamtąd trzymając się za ręce, zachowując zupełne milczenie, okazując jeden
drugiemu wielką pieczołowitość i ostrzegając się wzajemnie przed różnymi węgłami. Ręka w rękę,
nie wypuszczając się z uścisku, cały kwadrans wdrapywali się na schody, w końcu przezwyciężyli
je i weszli. Pietrek zatrzymał się chwilę przed swoim niziutkim łóżkiem, rozmyślając, jak się ma
położyć, i położył się zupełnie na poprzek, tak że nogi pozostały na podłodze. Selifan również
położył się na tym samym łóżku, umieściwszy głowę na brzuchu Pietrka i zapomniawszy, że
powinien spać wcale nie tu, ale, być może, w izbie czeladnej, jeżeli nie w stajni przy koniach. Obaj zasnęli natychmiast i zaczęli chrapać niezmiernie grubo, na co pan z sąsiedniego pokoju,
odpowiadał przenikliwym nosowym świstem. Wkrótce potem wszystko się uspokoiło i hotel zapadł
w głęboki sen;(...)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz