09 lutego 2013

wszystko, co nosiło na sobie ślady czegoś osobliwego. . .

Niegdyś, dawno, w latach mej młodości, w latach bezpowrotnie minionego dzieciństwa, wesoło mi było przybywać po raz pierwszy do nieznanej miejscowości; bez względu na to, czy to była wioska, biedne miasteczko powiatowe, sioło czy futor – dziecinne, ciekawe spojrzenie odnajdywało w nim dużo ciekawych rzeczy. Każda budowla, wszystko, co nosiło na sobie ślady czegoś osobliwego, wszystko zastanawiało mnie i uderzało. Czy to murowany dom rządowy w znanym stylu, z połową okien fałszywych, sam samiuteńki, sterczący pośród drewnianej, ciosanej gromady parterowych mieszczańskich domków, czy to okrągła regularna kopuła, cała obita arkuszową białą blachą, wzniesiona nad wybieloną jak śnieg nową cerkwią, czy rynek, czy frant powiatowy spotkany na mieście – nic nie wymykało się mojej świeżej, wrażliwej uwadze.

Nikołaj Wasiljewicz Gogol (fragment powieści Martwe Dusze, 1842)

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz