08 lutego 2013

w angielskich ogrodach rosyjskich ziemian. . .

Dwór stał samotnie na wzgórzu,otwartym na wszystkie wiatry, jakim tylko zechce się powiać; spadek góry, na której stał, był odziany strzyżoną darniną. Na niej rozrzucone były po angielsku dwa czy trzy klomby z krzewami bzu i żółtej akacji; pięć czy sześć brzóz tu i ówdzie wznosiło swoje rzadkie, drobnolistne wierzchołki. Pod dwiema spośród nich widać było altankę z płaską zieloną kopułką, drewnianymi niebieskimi kolumienkami i napisem: „Świątynia samotnego dumania”; niżej staw pokryty rzęsą, co zresztą nic jest rzadkością w angielskich ogrodach rosyjskich ziemian. U podnóża tej wyniosłości i po części na samym zboczu ciemniały wzdłuż i w poprzek szare drewniane chaty, które nasz bohater, nie wiadomo z jakiego powodu, natychmiast zaczął rachować i narachował ich więcej niż dwieście. Nigdzie pomiędzy nimi nie było rosnącego drzewka ani jakiejkolwiek zieloności; zewsząd wyglądały same tylko bierwiona. Widok ożywiały dwie baby, które malowniczo podniósłszy spódnice i poobtykawszy je ze wszystkich stron, brnęły po kolana w stawie,wlokąc za dwa drewniane kołki porwaną sieć, w której było widać dwa zaplątane raki i błyszczała złapana płotka; baby, zdaje się, kłóciły się o coś i wymyślały sobie. W pobliżu, z boku, ciemniał jakimś mdłoniebieskawym kolorem sosnowy las. Nawet pogoda wypadła odpowiednia. Dzień nie był ani jasny, ani ciemny, ale jakiegoś jasnoszarego koloru – jaki bywa tylko na starych mundurach garnizonowych żołnierzy, tego na ogół spokojnego wojska, ale trochę nietrzeźwego w dni świąteczne.

Nikołaj Wasiljewicz Gogol (fragment powieści Martwe Dusze, 1842)

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz