Thomas Mann (fragment powieści Czarodziejska góra, 1924)
23 lutego 2013
zupełnie beznadziejna; pustka psychiczna emanowała z niej jak wyziew piwniczny. . .
Czech, choć spasiony jak borsuk
i nawet w tutejszym zespole wyróżniający się swym zdumiewającym apetytem,
od czterech lat zapewniał, że umrze. Podczas wieczornych zebrań towarzyskich
wybrzdąkiwał niekiedy na ustrojonej wstążkami mandolinie pieśni swego kraju
i opowiadał o swych plantacjach buraków cukrowych, w których zatrudnia same
tylko ładne dziewczęta. Bliżej Hansa Castorpa siedzieli po obu stronach stołu państwo
Magnusowie, para małżeńska piwowarów z Halle. Atmosfera melancholii otaczała
tę parę, tracili bowiem oboje ważne składniki przemiany materii, pan Magnus
cukier, a pani Magnusowa białko. Umysłowość ich, zwłaszcza bladej pani Magnusowej,
była zupełnie beznadziejna; pustka psychiczna emanowała z niej jak wyziew
piwniczny, i wyraźniej jeszcze niż u niekulturalnej pani Stöhr występowało u niej
połączenie choroby i głupoty, którym gorszył się Hans Castorp(...)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz