- Po kiego
diabła poszedłeś rachować nad morze? Wybacz, szefie, że cię pytam, ale doprawdy
nie rozumiem. Co do mnie, kiedy zmagam się z cyframi, chciałbym skryć się w
mysią dziurę, żeby nic nie widzieć. Wystarczy, żebym podniósł oczy i dojrzał
morze, drzewo albo kobietę, nawet starą, a świńskie cyfry uciekają, jakby im
wyrosły skrzydła.
- To twoja
wina, Zorbo - rzekłem, chcąc go podrażnić. - Nie masz siły, żeby się skupić.
Nikos Kazantzakis
(fragment powieści Grek Zorba, 1946)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz