16 czerwca 2013

ponad wystrzępionym rękawem dostrzegał morze. . .

Stefan wsparł łokieć na poszczerbionym granicie, przyłożył dłoń do czoła i spojrzał na wystrzępiony koniec rękawa swojej czarnej, wyświeconej marynarki. Ból, nie będący jeszcze bólem miłości, zaniepokoił jego serce. Po śmierci przyszła do niego cicho, we śnie, a jej wyniszczone ciało, ubrane w luźną, brunatną suknię, w której złożono ją do grobu, wydzielało woń wosku i różanego drzewa; jej oddech, pochylający się nad nim, był niemy, pełen wyrzutu i lekkiego zapachu wilgotnych popiołów. Ponad wystrzępionym rękawem dostrzegał morze, które dobrze odżywiony głos za jego plecami pozdrawiał jako ogromną, słodką matkę. Pierścień zatoki i widnokręgu otaczał matowozieloną masę płynu. Biała, porcelanowa miska stała obok jej śmiertelnego łoża, zawierając w sobie zielonkawą, lepką żółć wydartą z jej gnijącej wątroby paroksyzmami głośnych, stękliwych wymiotów.

James Joyce (fragment powieści Ulisses, 1922)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz