Oscar Wilde (fragment powieści gotyckiej Portret Doriana Graya, 1890)
07 lipca 2013
drutem opleciony kwiat. . .
Chyba prawie każdy z nas czuwał kiedyś przed wschodem słońca, już to po jednej z owych
bezsennych nocy, przyprawiającej nas niemal o zakochanie się w śmierci, już to po jednej z
owych nocy lęku i szpetnych uciech, gdy przez komórki mózgu przeciągają majaki,
potworniejsze jeszcze od rzeczywistości, a ożywione tym intensywnym życiem utajonym we
wszelkiej groteskowości, które nadaje również gotykowi trwałą siłę życiową, gdyż sztuka ta
wydaje się przede wszystkim sztuką tych, których dusze zasępia choroba marzenia. Z wolna białe
palce wsuwają się przez firanki i zdają się drżeć. Niby czarne, fantastyczne postacie — nieme
cienie pełzają po kątach pokoju i tam się układają. Na dworze słychać szelest ptaków w listowiu
lub kroki ludzi idących do roboty albo jęki i westchnienia wiatru, który zlatuje ze wzgórza i
okrąża cichy dom, jakby się bał zbudzić śpiącego, a jednak musiał odwołać sen z jego fioletowej
jaskini. Zasłona po zasłonie z cienkiej przejrzystej gazy z wolna się podnosi, rzeczy odzyskują
kształty i barwy i widzimy, jak nadchodzący dzień oddaje światu dawne jego oblicze. Blade
zwierciadła znów otrzymują swe życie odtwórcze. Wygasłe świece stoją, gdzie je
pozostawiliśmy, a obok nich leży na wpół rozcięta książka, którą czytaliśmy, lub drutem
opleciony kwiat, który nosiliśmy na balu, albo list, który obawialiśmy się przeczytać lub
czytaliśmy zbyt często. Wszystko wydaje się nie zmienione. Ze złudnych cieni nocy wyłania się
prawdziwe, znane nam życie. Musimy je podjąć, gdzie zostało przerwane, i ogarnia nas uczucie
straszne — uczucie konieczności zmuszającej do ciągłego zużywania sił w nużącym kole
codziennych wydarzeń lub też porywa nas dzika tęsknota, by pewnego poranka oczy nasze
otworzyły się na świat, co w mroku na nowo został stworzony ku naszej radości, na świat, w
którym rzeczy mają barwy i kształty nowe albo zmienione lub też kryją w sobie nowe tajemnice;
na świat, w którym przeszłość nie zajmowałaby wcale miejsce albo bardzo mało, a w każdym
razie nie w świadomej formie powinności czy skruchy, bo nawet wspomnienie radości posiada
swą gorycz jak wspomnienie rozkoszy — swój ból.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz