Jerome David Salinger (fragment powieści Buszujący w zbożu, 1951)
04 lipca 2013
gdybym był muzykiem. . .
Popisywał się jakimiś trelami bez sensu,
dodawał gdzie mógł wirtuozerskie sztuczki, a mnie od takich rzeczy aż bebechy
bolą. No, ale trzeba słyszeć, co wyprawiali goście, kiedy skończył. Rzygać mi
się chciało. Po prostu szał. Ci sami kretyni, którzy w kinach wyją ze śmiechu
jak hieny w momentach wcale niezabawnych. Przysięgam Bogu, że za nic nie
chciałbym być takim pianistą czy aktorem, czy w ogóle kimś, kogo by ci głupcy
uważali za ósmy cud świata. Nie życzyłbym sobie ich oklasków. Ludzie
najczęściej klaszczą wtedy, kiedy wcale się to nie należy. Gdybym był
muzykiem, grałbym w pustych czterech ścianach.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz