Bruno Schulz (fragment opowiadania Sierpień ze zbioru Sklepy cynamonowe, 1933)
17 lipca 2013
jego rysy w skupieniu - upadły z powrotem w nicość i twarz odeszła w nieobecność. . .
Z mgły twarzy wyłoniło się z trudem wypukłe bielmo bladego oka, wabiąc mnie figlarnym mruganiem. Czułem doń nieprzepartą sympatię. Wziął mnie między kolana i tasując przed mymi oczyma wprawnymi dłońmi fotografie, pokazywał wizerunki nagich
kobiet i chłopców w dziwnych pozycjach. Stałem oparty o niego bokiem i patrzyłem na te
delikatne ciała ludzkie dalekimi, niewidzącymi oczyma, gdy fluid niejasnego wzburzenia,
którym nagle zmętniało powietrze, doszedł do mnie i zbiegł mię dreszczem niepokoju,
falą nagłego zrozumienia. Ale tymczasem ta mgiełka uśmiechu, która się zarysowała pod
miękkim i pięknym jego wąsem, zawiązek pożądania, który napiął się na jego skroniach
pulsującą żyłą, natężenie trzymające przez chwilę jego rysy w skupieniu - upadły z powrotem w nicość i twarz odeszła w nieobecność, zapomniała o sobie, rozwiała się...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz