Jerome David Salinger (fragment powieści Buszujący w zbożu, 1951)
04 lipca 2013
strażnik w zbożu. . .
W każdym razie wyobraziłem sobie gromadę małych dzieci, które bawią się w
jakąś grę na ogromnym polu żyta. Tysiące malców, a nie ma przy nich nikogo
starszego, nikogo dorosłego... prócz mnie, oczywiście. A ja stoję na krawędzi
jakiegoś straszliwego urwiska. Mam swoje zadanie: muszę schwytać każdego,
kto się znajdzie w niebezpieczeństwie, tuż nad przepaścią. Bo dzieci rozhasały
się, pędzą i nie patrzą, co tam jest przed nimi, więc ja muszę w porę doskoczyć
i pochwycić każdego, kto by mógł spaść z urwiska. Cały dzień, od rana do
wieczora, stoję tak na straży. Jestem właśnie strażnik w zbożu. Wiem, że to
wariacki pomysł, ale tylko tym naprawdę chciałbym być. Wiem, że to wariacki
pomysł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz