14 sierpnia 2013

kasztany drugi raz w tym roku kwitną. . .

   - Nie zna się na kapeluszach - mówił dalej Ravic. - Spójrz, co ona ma na głowie! W ogóle nie ma smaku. W tym jej siła. Kultura osłabia. Bo ostatecznie wracamy zawsze do prymitywnego instynktu życia. Ty sam jesteś wspaniałym przykładem tego.
   Morozow krzywo się uśmiechnął.
   - Pozostaw mi moje przyziemne rozkosze, lotny wędrowcze. Kto ma proste upodobania, lubi wiele rzeczy. Nigdy nie zostaje z próżnymi rękoma. Kto po sześćdziesiątce ugania się za miłością, jest idiotą, który spodziewa się wygrać tam, gdzie inni grają znaczonymi kartami. Dobry burdel uspokaja umysł. Dom, w którym bywam, ma szesnaście dziewcząt. Za parę franków gram rolę paszy. Pieszczoty, którymi mnie darzą, są prawdziwsze od tych, za którymi uganiają się sentymentalni miłośnicy. Myślę o niewolnikach miłości.
   - Rozumiem, Borysie.
   - To dobrze. Wobec tego pijemy. Lekkie i chłodne Pouilly. Wdychajmy też srebrzyste powietrze Paryża, póki jest wolne od mikrobów dżumy. 
  - Owszem. Zauważyłeś, że kasztany drugi raz w tym roku kwitną?
   Morozow skinął głową, wskazując niebo, gdzie nad ciemniejącymi dachami błyszczał wielki, czerwony Mars.
   - Mówią, że ten ananas od wielu lat nie znajdował się tak blisko Ziemi. - Roześmiał się. - Wkrótce przeczytamy w gazetach, że przyszło na świat dziecię ze znamieniem w kształcie miecza, a gdzie indziej znów spadł krwawy deszcz. Brak tylko tajemniczej komety z wieków średnich, żeby proroctwo uzupełnić.

Erich Maria Remarque (fragment powieści Łuk triumfalny, 1945)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz