21 września 2013

nagie ciało w objęciach obcego mężczyzny i wydawało jej się to niewiarygodne, jak gdyby patrzyła z bliska na planetę mars. . .

Czuła podniecenie, tym większe, że było sprzeczne z jej wolą. Dusza już, co prawda, cicho pogodziła się ze wszystkim, co się działo, ale wiedziała również, że jeśli podniecenie ma pozostać tak silne, zgoda nie śmie być wypowiedziana. Gdyby powiedziała głośno „tak”, gdyby chciała dobrowolnie wziąć udział w scenie miłosnej, podniecenie by opadło. Ponieważ duszę podniecało właśnie to, ze ciało działa wbrew jej woli, że ją zdradza, a ona się tej zdradzie przygląda. Potem ściągnął z niej figi i stanęła całkiem naga. Dusza widziała nagie ciało w objęciach obcego mężczyzny i wydawało jej się to niewiarygodne, jak gdyby patrzyła z bliska na planetę Mars. Światło nieprawdopodobieństwa sprawiło, że po raz pierwszy jej ciało utraciło banalność; po raz pierwszy patrzyła na nie z oczarowaniem, widziała całą jego wyjątkowość, całą jego osobowość, niezwykłość. Nie było to najzwyczajniejsze ze wszystkich ciał (tak je widziała dotychczas), ale najbardziej niezwykłe. Dusza nie mogła oderwać wzroku od znamienia, okrągłej, brązowej plamki umieszczonej dokładnie nad trójkątnym owłosieniem, wydawało się jej, że to znamię jest pieczęcią, którą ona sama (dusza) wycisnęła na ciele i że obcy członek porusza się w świętokradczej bliskości tej świętej pieczęci
.

Milan Kundera (fragment powieści Nieznośna lekkość bytu, 1984)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz