24 września 2013

szereg odważnych modulacji w tonacji korzennej aż po ambrę. . .

Organ węchowy grał uroczo odświeżające capriccio ziołowe, tocząc pasaże tymianku i lawendy, rozmarynu, bazylii, mirtu, estragonu; szereg odważnych modulacji w tonacji korzennej aż po ambrę; potem powolny powrót przez drzewo sandałowe, kamforę, cedr i świeże siano (od czasu do czasu delikatny dysonans - powiew zapachu sosu nerkowego, leciutki domysł woni świńskiego gnoju) od prostych aromatów, od których utwór się rozpoczął. Gasło ostatnie tymiankowe tchnienie; podniosła się burza braw, zapłonęły światła. W aparacie muzyki syntetycznej zaczęła się rozwijać rolka ze ścieżką dźwiękową. Miłym rozmarzeniem wypełniło powietrze trio złożone z hiperskrzypiec, superwiolonczeli i surogatoboju. Trzydzieści lub czterdzieści taktów, a potem na tym tle instrumentalnym zaczął wyśpiewywać głos więcej niż ludzki - to gardłowy, to bardziej płytki, to pusty jak flet, to nabrzmiały tęskną harmoniką, bez wysiłku przechodził od najniższych rejestrów Gasparda Forstera, wręcz na granicy śpiewu, aż po tryl wysoko nad górnym C, jaki jedyny raz w dziejach muzyki zdołała osiągnąć Lucrezia Ajugari (w roku 1770, na scenie Opery Książęcej w Parmie, ku zdumieniu Mozarta).

Aldous Huxley (fragment antyutopijnej powieści Nowy Wspaniały Świat, 1932)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz