28 października 2013

przecież dojrzewa; wyrasta się ze swych dawnych ideałów, które rozsypują się w proch, w gruzy; a jeżeli nie ma innego życia, to trzeba je budować właśnie z tych gruzów. . .

— Och, panno Nastusiu, panno NaStusiu! Czy pani wie, w jak niedługim czasie pogodziła mnie pani z samym sobą? Czy pani wie, że już nie będę myślał o sobie tak źle, jak niekiedy myślałem? Czy pani wie, że może już nie będę się martwił, że popełniłem w życiu przestępstwo i grzech, bo takie życie jest przestępstwem i grzechem? I niech pani nie sądzi, że przesadzam, na Boga, niech pani tak nie_ myśli, panno Nastusiu, bo na mnie czasem przychodzą chwile takiego przygnębienia, takiego przygnębienia... Bo w takich chwilach zaczyna mi się już zdawać, że nigdy nie będę zdolny zacząć żyć zwyczajnym życiem, bo mi się już zdawało, że straciłem wszelki związek z rzeczywistością; bo przeklinałem sam siebie; bo po moich fantastycznych nocach przychodzą na mnie chwile otrzeźwienia, które są straszne! Równocześnie słychać, jak wokoło w życiowym wichrze huczy i wiruje ludzkie mrowie, słychać, widać, jak żyją ludzie, żyją na jawie, widać, że życie nie jest im zakazane, że ich życie wiecznie się odradza, jest wiecznie młode i ani jedna jego godzina nie jest podobna do innej, gdy tymczasem jakże jest posępna, aż do obrzydzenia jednostajna, bojaźliwa ta fantazja, niewolnica cienia, nastroju, niewolnica pierwszego obłoku, który niespodzianie zasłoni słońce i śćiśnie bólem zwyczajne, petersburskie serca, co tak bardzo sobie ceni to słońce — a w bólu cóż może być za fantazja! Człowiek czuje, że ta n i e w y c z e r p a n a fantazja w końcu ulega zmęczeniu, wyczerpuje się dlatego, że się przecież dojrzewa; wyrasta się ze swych dawnych ideałów, które rozsypują się w proch, w gruzy; a jeżeli nie ma innego życia, to trzeba je budować właśnie z tych gruzów. A tymczasem dusza prosi o coś innego, czego innego pragnie! I nadaremnie marzyciel grzebie jak w popiele w swych dawnych marzeniach, szukając choćby najmniejszej iskierki, żeby ją rozdmuchać, żeby rozpalonym na nowo ogniem ogrzać oziębłe serce, wskrzesić w nim znów to wszystko, co było dawniej takie miłe, co wzruszało duszę, co rozgrzewało krew, co wyciskało łzy z oczu i tak rozkosznie oszukiwało!

Fiodor Dostojewski (fragment opowiadania Białe noce, 1848)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz