Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
20 listopada 2013
bez śladu aspiracji do jakiejkolwiek oryginalności czy niezwykłości, w sposób możliwie najdoskonalszy podporządkować się ogólnie obowiązującym zasadom i najdoskonalej służyć temu, co ponad osobowe. . .
Wprawdzie to, co dziś rozumiemy jako osobowość, różni
się znacznie od pojęć, jakie na ten temat mieli biografowie
i historycy w czasach dawniejszych. Dla nich, zwłaszcza zaś
dla autorów z owych epok, w których występowały tak
wyraźne skłonności biograficzne, istotę osobowości zdawało
się tworzyć wszystko, co wyjątkowe, anormalne i niepowtarzalne,
częstokroć wręcz patologiczne, podczas gdy my,
współcześni, dopiero wówczas mówić zaczynamy o wybitnej
osobowości, gdy napotykamy ludzi, którym udało się
bez śladu aspiracji do jakiejkolwiek oryginalności czy niezwykłości,
w sposób możliwie najdoskonalszy podporządkować
się ogólnie obowiązującym zasadom i najdoskonalej służyć temu, co ponad osobowe. Dokładniej rzecz rozpatrując
stwierdzimy, ze już starożytni znali ów ideał: postać
"mędrca" czy „człeka doskonałego" na przykład u dawnych
Chińczyków lub sokratyczny ideał nauki o cnocie
ledwo da się odróżnić od dzisiejszego naszego ideału, niejedna
zaś wielka organizacja duchowa, choćby Kościół
Rzymski w okresach swej największej potęgi, znała podobne
zasady, niektóre zaś z najwybitniejszych w nich postaci,
na przykład święty Tomasz z Akwinu, wydają się nam,
na podobieństwo wczesnych rzeźb greckich, raczej klasycznymi przedstawicielami pewnych typów niż pojedynczymi
osobami. Lecz mimo wszystko ów dawny, prawdziwy ideał
zaginął niemal całkowicie w czasach poprzedzających reformację
życia duchowego, która rozpoczęła się w dwudziestym
stuleciu i której jesteśmy spadkobiercami. Zdumiewamy
się, odnajdując w ówczesnych biografiach obszerne
relacje o ilości rodzeństwa bohatera lub tez o psychicznych
urazach czy uszczerbkach, jakich doznał odrywając
się od dzieciństwa wskutek dojrzewania, walki o uznanie
lub zalotów miłosnych. Nas dzisiaj nie interesuje ani patologia,
ani dzieje rodziny, ani popędy, ani trawienie, ani
też sen bohatera; nawet historia jego duchowego rozwoju
i wykształcenia przez ulubione studia i ulubioną lekturę
etc. "wydaje się nam niezbyt ważna. Bohaterem godnym
szczególnego zainteresowania jest dla nas jedynie ten, kto
z natury i dzięki wychowaniu potrafi zatracić w sposób
niemal doskonały własną osobę w jej funkcji hierarchicznej,
nie tracąc jednak przy tym silnego, świeżego a godnego
podziwu impulsu, decydującego o indywidualnej wartości.
Jeśli zaś pomiędzy jednostką i hierarchią powstają
konflikty, uważamy je właśnie za kamień probierczy danej
osobowości. I choć bynajmniej nie aprobujemy buntownika,
którego żądze i namiętności nakłaniają do naruszenia ładu
społecznego, czcimy przecież pamięć prawdziwie tragicznych
ofiar.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz