20 listopada 2013

bez śladu aspiracji do jakiejkolwiek oryginalności czy niezwykłości, w sposób możliwie najdoskonalszy podporządkować się ogólnie obowiązującym zasadom i najdoskonalej służyć temu, co ponad osobowe. . .

   Wprawdzie to, co dziś rozumiemy jako osobowość, różni się znacznie od pojęć, jakie na ten temat mieli biografowie i historycy w czasach dawniejszych. Dla nich, zwłaszcza zaś dla autorów z owych epok, w których występowały tak wyraźne skłonności biograficzne, istotę osobowości zdawało się tworzyć wszystko, co wyjątkowe, anormalne i niepowtarzalne, częstokroć wręcz patologiczne, podczas gdy my, współcześni, dopiero wówczas mówić zaczynamy o wybitnej osobowości, gdy napotykamy ludzi, którym udało się bez śladu aspiracji do jakiejkolwiek oryginalności czy niezwykłości, w sposób możliwie najdoskonalszy podporządkować się ogólnie obowiązującym zasadom i najdoskonalej służyć temu, co ponad osobowe. Dokładniej rzecz rozpatrując stwierdzimy, ze już starożytni znali ów ideał: postać "mędrca" czy „człeka doskonałego" na przykład u dawnych Chińczyków lub sokratyczny ideał nauki o cnocie ledwo da się odróżnić od dzisiejszego naszego ideału, niejedna zaś wielka organizacja duchowa, choćby Kościół Rzymski w okresach swej największej potęgi, znała podobne zasady, niektóre zaś z najwybitniejszych w nich postaci, na przykład święty Tomasz z Akwinu, wydają się nam, na podobieństwo wczesnych rzeźb greckich, raczej klasycznymi przedstawicielami pewnych typów niż pojedynczymi osobami. Lecz mimo wszystko ów dawny, prawdziwy ideał zaginął niemal całkowicie w czasach poprzedzających reformację życia duchowego, która rozpoczęła się w dwudziestym stuleciu i której jesteśmy spadkobiercami. Zdumiewamy się, odnajdując w ówczesnych biografiach obszerne relacje o ilości rodzeństwa bohatera lub tez o psychicznych urazach czy uszczerbkach, jakich doznał odrywając się od dzieciństwa wskutek dojrzewania, walki o uznanie lub zalotów miłosnych. Nas dzisiaj nie interesuje ani patologia, ani dzieje rodziny, ani popędy, ani trawienie, ani też sen bohatera; nawet historia jego duchowego rozwoju i wykształcenia przez ulubione studia i ulubioną lekturę etc. "wydaje się nam niezbyt ważna. Bohaterem godnym szczególnego zainteresowania jest dla nas jedynie ten, kto z natury i dzięki wychowaniu potrafi zatracić w sposób niemal doskonały własną osobę w jej funkcji hierarchicznej, nie tracąc jednak przy tym silnego, świeżego a godnego podziwu impulsu, decydującego o indywidualnej wartości. Jeśli zaś pomiędzy jednostką i hierarchią powstają konflikty, uważamy je właśnie za kamień probierczy danej osobowości. I choć bynajmniej nie aprobujemy buntownika, którego żądze i namiętności nakłaniają do naruszenia ładu społecznego, czcimy przecież pamięć prawdziwie tragicznych ofiar.

 Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz