Gra stanowiła początkowo jedynie rodzaj ciekawego ćwiczenia
pamięci i daru kombinatoryki w gronie studentów
i muzykantów, a — jak już wspominaliśmy — uprawiano
ją zarówno w Anglii, jak i w Niemczech, zanim jeszcze została
„wynaleziona" tutaj, w Wyższej Szkole Muzycznej w
Kolonii, i zanim uzyskała swą nazwę, którą i dzisiaj jeszcze
po tak wielu pokoleniach nosi, mimo iż już od dawna nic nie
ma wspólnego ze szklanymi paciorkami. Szklanymi tymi paciorkami
posługiwał się jej wynalazca, Bastian Perrot
z Calw, nieco dziwaczny, lecz mądry, towarzyski i ludziom
życzliwy teoretyk muzyki, używając ich zamiast liter, liczb,
nut i innych znaków graficznych. Perrot, który pozostawił
zresztą jeszcze także rozprawę o „Rozkwicie i upadku kontrapunktu",
zastał w kolońskim seminarium pewien, dość
już przez uczniów rozwinięty, nawyk zabawowy: nawoływali
się wzajemnie przy pomocy skrótowych formułek swej
naukowej dyscypliny dowolnymi motywami lub początkami
klasycznych kompozycji, przy czym ten, kto w taki sposób
został wywołany, musiał odpowiedzieć albo dalszym ciągiem
utworu, albo — lepiej jeszcze — głosem wyższym czy
niższym, kontrastowym kontrtematem i tak dalej.
(...)
Dopiero znacznie później i stopniowo przeniknęło
do gry z duchowych zasobów systemu wychowawczego,
zwłaszcza zaś z nawyków i obyczajów Wędrowców
Wschodu, pojęcie kontemplacji. Ujawniła się bowiem pewna
wada: oto ludzie obdarzeni wyjątkową pamięcią, choć nie
posiadający żadnych innych cnót, uprawiali wirtuozerskie,
olśnięwające gry, zdumiewając i oszałamiając uczestników
szybkimi sekwencjami niezliczonych wyobrażeń. Lecz oto
wirtuozeria taka jęła stopniowo podlegać coraz surowszym
zakazom, kontemplacja zaś stała się niezmiernie ważnym
składnikiem gry, a nawet najważniejszym jej elementem dla
widzów i słuchaczy.
Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz