20 listopada 2013

a ucho jego nasłuchiwało fugi: wydawało mu się, że dziś po raz pierwszy słyszy muzykę. . .

Zagrał krótki szereg dźwięków, fragmencik owej pieśni, a zabrzmiał on, tak wykrojony, bez początku i końca, dziwacznie. Zagrał ów temat raz jeszcze, lecz poszedł już dalej: już pojawił się głos pierwszy, drugi przekształcił postęp kwintowy w kwartowy, trzeci powtórzył pierwszy o oktawę wyżej, podobnie jak czwarty powtórzył drugi, a ekspozycja zakończyła się kadencją w tonacji dominanty. Drugie przetworzenie dało swobodniejsze modulacje do tonacji innych, trzecie, ze skłonnością ku subdominancie, zakończyło się kadencją na dźwięku podstawowym. Chłopiec patrzył na mądre białe palce grającego, widział na jego skupionej twarzy spokojne odzwierciedlenie całego tego rozwoju, gdy oczy pod wpółprzymkniętymi powiekami odpoczywały. Serce chłopca wzbierało czcią i miłością dla mistrza, a ucho jego nasłuchiwało fugi: wydawało mu się, że dziś po raz pierwszy słyszy muzykę, wyczuwał poza tym, przy nim powstającym utworem muzycznym ducha, uszczęśliwiającą harmonię prawa i wolności, służby i władania, poddawał się i ślubował temu duchowi i temu mistrzowi; podczas tych minut widział siebie i świat cały wiedzionych, uporządkowanych i wyjaśnionych przez ducha muzyki, a gdy gra dobiegła końca, widział uwielbianego władcę i czarodzieja, schylonego jeszcze przez krótki moment, z wpółprzymkniętymi powiekami nad klawiaturą, z twarzą rozjaśnioną cichym, wewnętrznym blaskiem, i nie wiedział, czy powinien radować się błogością owych chwil, czy płakać, że już minęły.

 Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz