Lepiej, żebyś odszedł... Odejdź.
HENRYK
Dlaczego?
OJCIEC
Henryś, gdzieżbym ja się ciebie bał?... Tylko może odrobinę, tylko tak troszeczkę... tylko tak ciut, ciut, na wszelki wypadek... Ale królem jestem, Henryk, więc ty lepiej odejdź, bo, choć to małe, ale królem mi rośnie... królem olbrzymieje, Henryk... i może być wybuch! Król może mnie ponieść!
HENRYK
Opanuj się...
OJCIEC
Jak ja się opanuję, kiedy jestem większy... od siebie!
HENRYK
Ciszej! Nie krzycz!
OJCIEC
Ja nie krzyczę
To głos mój krzyczy! Tsss... (głośno) Dzięki ci, synu,
dzięki za twą wierność! Ja wiem: nie ma w twym sercu
synowskim zdrady. Nie ma! Nie mam najmniejszych wątpliwości.
Nie, nie mam... a jeśli to mówię, że nie mam wątpliwości, to nie dlatego
Abym je miał; a jeśli zaznaczam,
Że nie dlatego to mówię, to jedynie
By nikt nie myślał, że do tego wracam
Z innej jakiej przyczyny. Ale to że teraz powiedziałem, to ostatnie wyjaśnienie i zastrzeżenie moje, także nie powinno być rozumiane jako objaw jakiś
Mej nieufności, (do Dostojników') Przestańcie
Słuchać mnie! Dlaczego
Słuchacie mnie bez przerwy? Dlaczego
Nie przestajecie wlepiać się we mnie? Czy myślicie, że to
Przyjemnie tak być słuchanym, oglądanym? Wynoście się,
Precz, precz!
Nie, nie, zostańcie! Ja
Nic nie mam do ukrywania. I jeśli wam mówię,
Żebyście się wynosili, to wcale nie znaczy,
Abym miał coś do ukrywania. Nie, nie, nie mam wątpliwości co do syna mojego, wiem, że nie zdradza, nie mam wątpliwości, nie, nie mam... Bo gdybym miał choćby najmniejszą w tym względzie wątpliwość, choćby ot, tyle tylko, to ta wątpliwość mała, maleńka pod spojrzeniami tylu, tylu osób i wobec oczekiwania tylu, tylu osób... ta wątpliwość, powiadam, tak drobna, nieznaczna... stałaby się większa... troszki większa... a ta większa wątpliwość wywołałaby lekkie drżenie, lekkie drżenie, które, będąc królewskim drżeniem, wywołałoby wielką trwogę... i jeszcze większą... i większą niż ja... i ta trwoga by mnie poniosła, bo Król mnie ponosi!! A jeśli Król drży, to ja nie mogę mu przeszkodzić! A jeśli Król krzyczy, to ja nie mogę go ściszyć! A Król, Król, Król krzyczy: Zdrajca!
Zdrajca! Zdrajca!
DWÓR
Zdrajca!
HENRYK
Zdrajca!
OJCIEC
Na pomoc! Straż! Straż!
(wpadają Strażnicy)
On ma palec!
Ach, zdrada, zdrada, zdrada!
HENRYK (palcem dotykając Ojca)
Aresztować
Aresztować mi tego ojca! I do lochu
Ciemnego i obskurnego, podziemnego
I wilgotnego!
(zrozpaczony)
Ja nie to chciałem powiedzieć!
PIJAK (uszczęśliwiony)
Dudtknąl go! Dudtknął w sam kałdun!
(chce rzucić się na Ojca)
HENRYK (do Władzia, wskazując Pijaka):
Zaaresztuj
Mi świnię tą! I do lochu!
(do wszystkich)
Nie wiem, jak to się stało
Ale się stało!
Witold Gombrowicz (fragment dramatu Ślub, 1953)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz