22 listopada 2013

ponieważ zakon kastalski nie ma przecież fundamentu w jakiejkolwiek religii, jakimkolwiek bogu ani kościele. . .

Zapukał do drzwi, pater Jakub zawołał „Proszę!" i powitał go z właściwą sobie, skromną godnością; przy małym pianinie płonęły jeszcze dwie świece. Tak, odparł pater Jakub na zapytanie Knechta, gra co wieczór przez pół godziny, albo i przez całą, kończy codziennie swą pracę o zmroku, a w godzinach poprzedzających udanie się na spoczynek rezygnuje z czytania i pisania. Zaczęli mówić 0 muzyce, o Purcellu, Handlu, prastarym zwyczaju uprawiania muzyki wśród benedyktynów, w zakonie na wskroś artystycznym, którego dzieje Knecht niezmiernie chciał po znać. Rozmowa stała się ożywiona, zatrącała o setki spraw, historyczna wiedza tego starca wydawała się zaiste cudowna, lecz nie przeczył on, że niezbyt go zajmowała i interesowała historia Kastalii, myśli kastalskiej i tamtejszego zakonu, nie ukrywał też bynajmniej krytycznego swego na stawienia do tej Kastalii, której „zakon" uważał za naśladownictwo kongregacji chrześcijańskich, w istocie zaś za naśladownictwo bluźniercze, ponieważ zakon kastalski nie ma przecież fundamentu w jakiejkolwiek religii, jakimkolwiek Bogu ani Kościele. Knecht pozostał pełnym uszanowania słuchaczem tej krytyki, pozwolił sobie jedynie wy razić zastrzeżenie, że prócz poglądów benedyktyńskich i rzymskokatolickich mogą na temat religii, Boga i Kościoła istnieć — i istniały przecież — inne też poglądy, którym nie można odmówić ani czystości pragnień oraz dążeń, ani głębokiego wpływu na życie duchowe.

Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz