Hermann Hesse (fragment powieści Gra szklanych paciorków, 1943)
22 listopada 2013
ponieważ zakon kastalski nie ma przecież fundamentu w jakiejkolwiek religii, jakimkolwiek bogu ani kościele. . .
Zapukał do drzwi, pater Jakub zawołał „Proszę!"
i powitał go z właściwą sobie, skromną godnością; przy małym
pianinie płonęły jeszcze dwie świece. Tak, odparł pater
Jakub na zapytanie Knechta, gra co wieczór przez pół
godziny, albo i przez całą, kończy codziennie swą pracę
o zmroku, a w godzinach poprzedzających udanie się na
spoczynek rezygnuje z czytania i pisania. Zaczęli mówić
0 muzyce, o Purcellu, Handlu, prastarym zwyczaju uprawiania muzyki wśród benedyktynów, w zakonie na wskroś
artystycznym, którego dzieje Knecht niezmiernie chciał po
znać. Rozmowa stała się ożywiona, zatrącała o setki spraw,
historyczna wiedza tego starca wydawała się zaiste cudowna, lecz nie przeczył on, że niezbyt go zajmowała i interesowała historia Kastalii, myśli kastalskiej i tamtejszego zakonu, nie ukrywał też bynajmniej krytycznego swego na
stawienia do tej Kastalii, której „zakon" uważał za naśladownictwo kongregacji chrześcijańskich, w istocie zaś za
naśladownictwo bluźniercze, ponieważ zakon kastalski nie
ma przecież fundamentu w jakiejkolwiek religii, jakimkolwiek Bogu ani Kościele. Knecht pozostał pełnym uszanowania słuchaczem tej krytyki, pozwolił sobie jedynie wy
razić zastrzeżenie, że prócz poglądów benedyktyńskich
i rzymskokatolickich mogą na temat religii, Boga i Kościoła istnieć — i istniały przecież — inne też poglądy, którym
nie można odmówić ani czystości pragnień oraz dążeń, ani
głębokiego wpływu na życie duchowe.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz