20 marca 2014

jakby pan zakwestionował jego własny obraz w nim. a przecież każdy ma do tego święte prawo, każdy nosi własny obraz w sobie. . .

   – Nieraz od pierwszego wejrzenia było oczywiste, że kapelusz rozmija się z twarzą, lecz klient stwierdza, w tym mi jest chyba najlepiej. Zachodzi więc pan w głowę, kogo on zobaczył, że właśnie ten. A niestety, nie powie pan mu, przeciwnie, w tym panu nie do twarzy, bo to mogłoby zabrzmieć, jakby pan nie kapelusz, lecz twarz zakwestionował. Co ja mówię, twarz, jakby pan zakwestionował jego własny obraz w nim. A przecież każdy ma do tego święte prawo, każdy nosi własny obraz w sobie...
(...) 
   – Jakby pan zakwestionował w nim, być może, jego niedosyt siebie, jego pragnienie siebie, jego tęsknotę za sobą, bo każdy czymś takim siebie darzy, to nam pomaga żyć. A już w kliencie nie może pan tego nie uszanować. Nie zysk jest najważniejszy, kiedy człowiek zajmuje się kapeluszami, i to tak długo jak ja. Z namiętności zysku zresztą się wyrasta, zwłaszcza gdy ma się bliżej niż dalej do tej nieskończoności, gdzie żaden zysk już się nie liczy. Gdy zaczyna człowiek mierzyć swoje życie tymi wszystkimi kapeluszami, które sprzedał. Gdy coraz częściej nawiedza go wątpliwość, czy aby wszyscy z tych kapeluszy byli zadowoleni. Jeśli byłbym tego pewny, powiedziałbym, chwała kapeluszowi. Niestety, nie jestem. Mimo że jeszcze przed tamtą wojną, będąc mniej więcej w pańskim wieku, pracowałem jako subiekt w sklepie z kapeluszami. Od kapeluszy, żeby tak powiedzieć, zaczynałem życie i na kapeluszach kończę. W tym dwie wojny światowe. Wydawać by się więc modo, że co do kapeluszy, wiem wszystko. Otóż okazało się, że nie wiem. I niech pan mi uwierzy, młody człowieku, tę mądrą lekcję niewiedzy zacząłem pobierać dopiero, kiedy mi sklep upaństwowili. Jakkolwiek jest, o, co jest, jak pan widzi. Zostałem w ten sposób ukarany, iż śmiałem uwierzyć, że wiem. A zaprawdę cóż ja wiem, jak się okazało. Tym bardziej jeśli przyjmie się tę najwyższą miarę wiedzy, że nie wie się nawet tego, że się nie wie, jakoby się nie wiedziało.

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Traktat o łuskaniu fasoli, 2006)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz