(...)
Jake wzdrygnął się. Choć słońce świeciło jasno, w pokoju było chłodno. Singer
podniósł wskazujący palec do góry i wyszedł do sieni. Wrócił po chwili, niosąc
wiaderko węgla i trochę drewna na podpałkę. Jake obserwował go, kiedy ukląkł przed
paleniskiem. Połamał starannie parę patyków, ułożył je na podkładzie z papieru, a na
tym wszystkim węgiel, zgodnie z jakąś swoją metodą. Z początku ogień nie chciał się
rozpalić. Migocące słabo płomyki tłamsiła czarna wijąca się smuga dymu. Singer
przykrył ruszt podwójną warstwą gazet. Ciąg powietrza ożywił ogień. W pokoju
zahuczało. Papier zapłonął i został wciągnięty w głąb pieca. Potrzaskujący, lekko
pomarańczowy płomień buchnął na palenisku.
Carson McCullers (fragment powieści Serce to samotny myśliwy, 1940)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz