12 kwietnia 2014

parę patyków, ułożył je na podkładzie z papieru, a na tym wszystkim węgiel, zgodnie z jakąś swoją metodą. . .

   Niewielki pokój był bardzo schludny. Słońce oświetlało kosz fioletowych winogron stojących na stole. Singer, z rękami w kieszeniach, siedział na odchylonym do tyłu krześle, zapatrzony w okno.
(...) 
   Jake wzdrygnął się. Choć słońce świeciło jasno, w pokoju było chłodno. Singer podniósł wskazujący palec do góry i wyszedł do sieni. Wrócił po chwili, niosąc wiaderko węgla i trochę drewna na podpałkę. Jake obserwował go, kiedy ukląkł przed paleniskiem. Połamał starannie parę patyków, ułożył je na podkładzie z papieru, a na tym wszystkim węgiel, zgodnie z jakąś swoją metodą. Z początku ogień nie chciał się rozpalić. Migocące słabo płomyki tłamsiła czarna wijąca się smuga dymu. Singer przykrył ruszt podwójną warstwą gazet. Ciąg powietrza ożywił ogień. W pokoju zahuczało. Papier zapłonął i został wciągnięty w głąb pieca. Potrzaskujący, lekko pomarańczowy płomień buchnął na palenisku.

Carson McCullers (fragment powieści Serce to samotny myśliwy, 1940)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz