12 kwietnia 2014

jakby ją oszukano. . .

   Teraz już żadna muzyka nie rozbrzmiewała jej w myślach. Zabawna rzecz. Jakby nie miała teraz wstępu do świata marzeń. Czasami nadpływała i odpływała krótka melodia w szybkim rytmie, ale ona nigdy nie zanurzyła się już w świat marzeń ze swoją muzyką, jak zwykła była robić dawniej. Tak jakby żyła w zbyt wielkim napięciu. A może to sklep zabierał jej całą energię i czas? Sklep Woolwortha to nie było to samo co szkoła. Kiedy wracała do domu ze szkoły, czuła się dobrze i mogła poświęcić się muzyce. Ale teraz była zawsze zanadto zmęczona. W domu zjadała tylko kolację i kładła się spać, rano zjadała śniadanie i znów szła do sklepu. Melodia, którą zaczęła zapisywać w swoim notesie przed dwoma miesiącami, była wciąż jeszcze nie skończona. Chciała przebywać w swoim świecie marzeń, ale nie wiedziała, jak to zrobić. Tak jakby świat ten był gdzieś daleko, zamknięty przed nią. Bardzo to trudne do zrozumienia.
(...) 
   Mick zmarszczyła brwi i potarła pięścią czoło. Tak to wszystko się przedstawiało. Cały czas była wściekła. Nie tak jak dziecko, które wpada nagle w złość i prędko się uspokaja — ale inaczej. Nie było żadnego powodu do wściekłości. Chyba ten sklep. Ale w sklepie nie proszono jej, żeby tam pracowała. Nie było więc czego się wściekać. Miała takie uczucie, jakby ją oszukano. A nikt jej przecież nie oszukał. Nie było więc nikogo, na kim mogłaby wyładować złość. A jednak czuła się oszukana.
   Ale może te marzenia o fortepianie ziszczą się i wszystko będzie jeszcze dobrze. Może trafi się jej jakaś szansa? Bo inaczej, na co, u licha, się to wszystko zdało — jej zamiłowanie do muzyki i plany, jakie snuła w krainie marzeń? Musiało to mieć jakiś sens, jeżeli wszystko na świecie ma sens. Za dużo było tego, za dużo, za dużo, za dużo. Musiało mieć sens.
   W porządku!
   Dobrze!
   Jakiś sens.

Carson McCullers (fragment powieści Serce to samotny myśliwy, 1940)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz