(...)
Mick zmarszczyła brwi i potarła pięścią czoło. Tak to wszystko się
przedstawiało. Cały czas była wściekła. Nie tak jak dziecko, które wpada nagle w złość
i prędko się uspokaja — ale inaczej. Nie było żadnego powodu do wściekłości. Chyba
ten sklep. Ale w sklepie nie proszono jej, żeby tam pracowała. Nie było więc czego się
wściekać. Miała takie uczucie, jakby ją oszukano. A nikt jej przecież nie oszukał. Nie
było więc nikogo, na kim mogłaby wyładować złość. A jednak czuła się oszukana.Ale może te marzenia o fortepianie ziszczą się i wszystko będzie jeszcze dobrze. Może trafi się jej jakaś szansa? Bo inaczej, na co, u licha, się to wszystko zdało — jej zamiłowanie do muzyki i plany, jakie snuła w krainie marzeń? Musiało to mieć jakiś sens, jeżeli wszystko na świecie ma sens. Za dużo było tego, za dużo, za dużo, za dużo. Musiało mieć sens.
W porządku!
Dobrze!
Jakiś sens.
Carson McCullers (fragment powieści Serce to samotny myśliwy, 1940)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz