24 maja 2014

dźwiękiem ciężarna była ziemia... wzrastała czarna armia mścicieli. . .

   Uparte uderzenia kilofów głęboko pod ziemią nie ustawały, koledzy towarzyszyli jego krokom. Czy to nie Maheudka pracowała pod tym polem buraków, zgięta we dwoje? Słyszał jej chrapliwy oddech, któremu wtórowało sapanie wentylatora. Na lewo, na prawo, przed sobą, pod zbożem, pod żywopłotami, pod kępami młodych drzew dostrzegał innych. Kwietniowe słońce ogrzewało płodną ziemię. Z jej łona tryskało życie, pączki rozwierały się w zielone liście, pola drżały pod naporem kiełkujących traw. Wszędzie naokół nabrzmiałe ziarna spragnione ciepła i światła wydobywały się na powierzchnię, płynęły bujne soki, szmer dobywających się kiełków był głosem pocałunku. Wciąż i wciąż, coraz to wyraźniej, jak gdyby przybliżali się do powierzchni, towarzysze uderzali kilofami. Tym to właśnie dźwiękiem ciężarna była ziemia owego młodzieńczego ranka w pałających promieniach słońca. Wzrastała czarna armia mścicieli, w głębokich bruzdach kiełkował wolno posiew, aby rozerwawszy skorupę ziemi przynieść plon w nadchodzącym stuleciu.

Émile Zola (fragment powieści Germinal, 1885
z cyklu Rougon-Macquartowie)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz