28 czerwca 2014

obraz estetyczny naprzód jasno ukazuje się naszemu poznaniu jako twór ograniczony i zwarty w sobie na niezmierzonym, tle przestrzeni czy czasu, które nie są tym obrazem. . .

(...)w sterze zmysłowej musi zatem zgadzać się z nieodzownymi stopniami artystycznego poznawania. Odkryj je, a odkryjesz przymioty powszechnego piękna. Tomasz z Akwinu powiada: Ad pulchritudinem tria requiruntur: integritas, consonantia,claritas. Ja tłumaczę to tak: Trzech rzeczy wymaga piękno: zwartości, harmonii i promienności. Chodzi o to, czy te cechy zgadzają się ze stopniami poznawania. Podążasz za moją myślą?
   - Naturalnie, że podążam - rzekł Lynch. - Jeśli sądzisz, że posiadam zasraną inteligencję, to skocz po Donovana, niech on cię słucha.
   Stefan wskazał na koszyk, który chłopak od rzeźnika nasadził sobie na głowę dnem do góry.
   - Przyjrzyj się temu koszykowi - powiedział.
   - Już mu się przyjrzałem.
   - Aby zobaczyć ten koszyk - rzekł Stefan - umysł twój przede wszystkim wydziela koszyk z reszty widzialnego wszechświata nie będącego koszykiem. Pierwszy stopień poznania znajduje wyraz w przeciągnięciu linii odgraniczającej wokół przedmiotu podlegającego poznaniu. Obraz estetyczny objawia nam się albo w przestrzeni, albo w czasie. To, co się słyszy, objawia się w czasie, to, co się widzi, objawia się w przestrzeni. Bez względu jednak na swą czasowość czy przestrzenność obraz estetyczny naprzód jasno ukazuje się naszemu poznaniu jako twór ograniczony i zwarty w sobie na niezmierzonym, tle przestrzeni czy czasu, które nie są tym obrazem. Poznajesz go jako jedną rzecz. Widzisz go jako jedną całość. Poznajesz jego zwartość. To jest integritas.
   - Trafił! - rzekł śmiejąc się Lynch. - Dalej!
   - Następnie - rzekł Stefan - idziesz od punktu do punktu, wzdłuż linii kompozycji tego obrazu; poznajesz, że każda jego cząstka jest zrównoważona w odniesieniu do innej w obrębie tej całości; odczuwasz strukturalną rytmikę tego obrazu. Innymi słowy, po syntezie bezpośredniego wrażenia następuje analiza poznawania. Twoje poprzednie odczucie, że widzisz jedną rzecz, ustępuje teraz odczuciu, że widzisz rzecz jako taką. Poznajesz, że jest złożona, wielokrotna, podzielna, rozłączna, powstała z części, że jest wynikiem tych części i ich sumą, że jest harmonijna. To jest consonantia.
   - Znowu trafił! - rzekł dowcipkujący Lynch. - Teraz powiedz jeszcze, co to jest claritas, a wygrasz cygaro.    - Treść pojęciowa tego słowa - odparł Stefan - jest dosyć niewyraźna. (...) Ja i pojmuję to tak. Kiedy poznałeś, że ten koszyk jest jedną rzeczą, a potem przeanalizowałeś go zgodnie z jego formą i poznałeś, że jest rzeczą jako taką, przechodzisz do syntezy jedynie dopuszczalnej z logicznego i estetycznego punktu widzenia. Pojmujesz wówczas, że jest to ta właśnie, a nie jakaś inna rzecz. Promienność, o której mówi Tomasz z Akwinu, jest to owa scholastyczna quidditas, istota wewnętrzna rzeczy. Tę najwyższą właściwość odczuwa artysta przy pierwszym poczęciu się obrazu estetycznego w jego wyobraźni.
(...)
Obraz estetyczny, co jest zrozumiałe, musi znaleźć się między umysłem lub zmysłami artysty i między umysłem lub zmysłami innych ludzi. Mając to na uwadze, zobaczymy, że sztuka dzieli się na trzy rodzaje wynikające jeden z drugiego. Rodzajami tymi są: forma liryczna, czyli forma, w której artysta przedstawia swój obraz w bezpośrednim stosunku do siebie; forma epiczna, czyli forma, w której przedstawia swój obraz w pośrednim stosunku do siebie i do innych ludzi; forma dramatyczna, czyli forma, w której przedstawia swój obraz w bezpośrednim stosunku do innych ludzi. (...) W rzeczywistości forma liryczna jest najprostszym słownym wcieleniem chwilowego wzruszenia, okrzykiem rytmicznym, który przed wiekami pobudzał człowieka pociągającego za wiosła lub wlokącego kamienie na stok wzgórza. Człowiek wydający ten okrzyk bardziej odczuwa to chwilowe wzruszenie niż samego siebie, podmiot tego wzruszenia. Najprostsza forma epicka wyłania się z literatury lirycznej, gdy artysta zatrzymuje się i rozmyśla nad sobą jako nad ośrodkiem epickiego i zdarzenia. Formą ta rozwija się, póki środek uczuciowej ciężkości nie znajdzie się w równej odległości od artysty i jego otoczenia. Narracja przestaje być czysto osobista. Osobowość artysty przechodzi w samą narrację, opływającą postacie i akcję jak żywotne morze.

James Joyce (fragment powieści Portret artysty z czasów młodości, 1916)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz