01 lipca 2014

nie należy zaczynać sprzeczki z kobietami o pobudzonych uczuciach macierzyńskich. . .

   - Niech pan zobaczy! - zawołała pod moim adresem pani Zalewska.
   Powodem zebrania było ustrojone we wstążeczki niemowlę, liczące sobie może pół roku. Pani Bender przywiozła bąka w wózku z przytułku dla dzieci. Dziecko było idealnie normalne. Ale kobiety wariowały po prostu z zachwytu na widok bachora, jakby to było pierwsze niemowlę, które przyszło na świat. Na domiar złego wydawały bulgocące dźwięki, wyczyniały dziwne znaki palcami przed oczyma małego stworzenia i składały usta w ciup, cmokając w powietrzu. Nawet Erna Bönig w swoim kimonie w haftowane smoki brała udział w tej orgii platonicznej miłości macierzyńskiej.
   - Czy to nie rozkoszny drobiazg? - spytała mnie pani Zalewska z rozanielonym wzrokiem.
   - Będzie to można ocenić dopiero za jakieś dwadzieścia albo trzydzieści lat - odparłem(...)
   - Ale niech pan się lepiej przypatrzy maleństwu - upomniała mnie pani Hasse.(...)
   - Biedny robaczek, nie wie jeszcze, co go czeka. Ciekawe, na jaką wojnę trafi, akurat kiedy dorośnie.
   - Gbur! - oburzyła się pani Zalewska. - Czy nie ma w panu cienia uczuć?
   - O wiele za dużo, droga pani. Inaczej nie przychodziłyby mi takie myśli do głowy.
(...)
Przemilczałem odpowiedź i zwiałem. Nie należy zaczynać sprzeczki z kobietami o pobudzonych uczuciach macierzyńskich. Mają za sobą moralne poparcie całego świata.

Erich Maria Remarque (fragment powieści Trzej towarzysze, 1936)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz