06 sierpnia 2014

boże słowo zamienili na ludzkie, a wciąż mówią, że bóg. . .

   Posiadali z daleka od siebie, wujek Władek przy stole, dziadek na ławie pod oknem. I gdy wydawało się, że już tylko czekają, kiedy się wreszcie ten kogut ugotuje, znów zaczynają o tym kazaniu księdza. Dziadek, że, o, mądre, wujek Władek, że wcale nie takie mądre. Dziadek, że to dzięki księdzu jeszcze Boże słowo chociaż w niedzielę się usłyszy. Wujek Władek, że Bóg co miał powiedzieć, to powiedział i umarł, a księża od siebie gadają. Gdzie by Bóg chciał księdzem mówić, ojciec, jeszcze takim, co nie wie już, ile brać za pogrzeb, za ślub, za chrzciny, za co łaska po kolędzie? A Bóg Łazarza wskrzesił i wziął co? Zamienił wodę na wino, gdy nie mieli co pić, i wziął co? Boże słowo zamienili na ludzkie, a wciąż mówią, że Bóg. A Bóg chce człowiekowi coś powiedzieć, to mu sam powie, czy w myślach, czy na polu, czy nawet po pijaku, nie pij, o, idź do żony, dzieci. A dziadek wszystko to kwituje warczeniem, ty zarazo, ty zarazo. A w końcu trzepie się w kolano, ty antychryście!
   I wujek milknie, bo z dziadkiem nie ma żartów, kiedy trzepie się w kolano. Zapada cisza jak sprężyna napięta, ani wyjść, ani zostać w takiej ciszy(...)

Wiesław Myśliwski (fragment powieści Widnokrąg, 1996)
   
   
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz