Nikomu z obecnych nie przychodziło do głowy, że wszystko, co tutaj robiono, było największym bluźnierstwem i naigrawaniem się z tego właśnie Chrystusa, w imię którego wszystko to się działo. Nikomu nie przychodziło do głowy, że pozłacany krzyż z emaliowanymi medalionikami na końcach, który kapłan wyniósł i dawał do ucałowania ludziom, nie był niczym innym niż wyobrażeniem tej szubienicy, na której umęczono Chrystusa właśnie za to, że zabronił tego, co tutaj w jego imieniu czyniono. Nikomu nie przychodziło do głowy, że ci kapłani, którzy wyobrażają sobie, że pod postacią chleba i wina jedzą ciało i piją krew Chrystusa, rzeczywiście jedzą ciało i piją krew jego, ale nie w kawałkach chleba i w winie, lecz przez to; że nie tylko gorszą tych maluczkich, z którymi Chrystus siebie utożsamiał, ale w dodatku pozbawiają ich największego szczęścia i poddają najokrutniejszym katuszom, ukrywając przed ludźmi tę nadzieję szczęścia, którą on im przyniósł.
Lew Tołstoj (fragment powieści Zmartwychwstanie, 1899)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz