26 października 2014

sobowtór. . .

Po co przychodzisz synu? Ukrył twarz.
Chcę wyspowiadać się z myśli słów i uczynków.
Poprawił się. Wysmarkał. Westchnął. Czknął.
Mów.
Nie mam nic do powiedzenia Ojcze.
Nie jestem twoim ojcem. Niszczysz siebie żeby zniszczyć
innych literacki szatanie.
J a '
Nie zaczynaj od j a bredzisz już od dwudziestu pięciu lat
zabij
Ja
Ty
Nie odpowiedziałeś na moje pytanie czego chcesz ode
mnie synu
J a nic od ciebie nie chcę
Chcesz odejść czemu siebie obrażasz chcesz już odejść
I tego już nie chcę
Pytałem czy chcesz „odejść" z tego świata
Nie j a kocham przyrodę i dziewczęta młode
Ale mając lat dwadzieścia dwa pragnąłeś się zabić amen
Tak wylot lufy przyłożyłem do skroni tam gdzie pulsuje
ta żyłka
Powiedz co cię dręczy czemu produkujesz te martwe twory
Nie chcę żyć i nie chcę odejść nie chcę mówić i nie mogę
milczeć krew
Jesteś zbyt żywy a śmiercią szantażujesz lubisz wiejską
kiełbasę
Mnie nie ma ojcze moją krew przelali inni żebyś zdechł
ojcze
Nie nazywaj mnie ojcem jestem myśliwcem czarnym
Proszę cię zostaw literaturę romantyczną w spokoju
Nie znosisz jej
Nie znoszę jej jak słońca jak
Nie porównuj nie trzeba mów z czym do mnie przychodzisz
J a
J a j a j a j a głupcze udławisz się tym słowem błaznujesz
Nienawidzę
Kogo
Siebie i małych dzieci to nie są jedyni mieszkańcy nieba
na ziemi to szatany
Po co przyszedłeś
Nie wiem nienawidzę one weszły do mojej głowy oczami
uszami ustami
Masz ranę na czole
Przeklęty crudyta ciągle czka księgami czytałem w samą
Wigilię Dziady
Płakać możesz synu?
Jeszcze tylko nad sobą nad sobą a dokoła małe szatany
aniołki i psie g...
To nie płacz a śmiać się potrafisz?
Nie wiem
Spróbuj
Tak bez przyczyny?
Spróbuj! Pośmiej się z samego siebie. To bardzo zdrowo.
Nie umiesz...
Czynię próby nieprzeliczone próby śmieję się jak zepsuta
maszyna zgrzytam syczę to nie jest śmiech to jest

                                                                                     Tadeusz Różewicz
 
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz