Mój Stryj opowiadał, że jak jego kolega wrócił do
domu z carskiego wojska, to przyniósł funt herbaty. Zachciało
mu się pić, więc powiada, mamo, ugotuj mi herbaty,
i dał jej herbatę, sam się zdrzemnął. Po jakimś czasie
matka go budzi i mówi: chodź, Jędruś, do kuchni, bo ci
herbata wystygnie. Nasz Jędruś poszedł do kuchni i co widzi?
Na misce pełno herbaty, a matka jeszcze z garnka wybiera
chochlą herbatę i mówi: jedz, Jędruś, jedz, synku,
okrasiłam ci skwarkami, żebyś miał tłuste, bo lubisz. Biedna
wiejska kobieta - mówił Stryj, nigdy nie gotowała herbaty,
a syn przez pięć lat służby wojskowej nie pamiętał
o tym. Złapał się tylko za głowę i zaczął biadać: Mamo,
mamo, coś ty zrobiła. Bo matka ugotowała cały funt herbaty
i suto jeszcze skwarkami okrasiła, a esencję odcedziła do
ceberka. Tyle miała z życia, tyle wiedziała.
Tadeusz Różewicz
(fragment prozy Śmierć w starych dekoracjach, 1970)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz