12 maja 2015

o korzystaniu z czasu. . .

   Tak, mój Lucyliuszu! Dla siebie odzyskaj siebie, a czas, który ci dotąd zabierano albo podkradano, czas, który się tobie wymykał, skupiaj i zachowuj. Bądź pewny, że tak jest, jak piszę: niektóre chwile wydziera się nam, inne uprowadza, jeszcze innym pozwalamy wyciec. Ale najbardziej haniebna jest utrata, która się dzieje przez niedbałość. Jeśli się nad tym zastanowisz, uznasz, że największą część życia trawi się postępując źle, dużą część marnuje się nic nie robiąc, całe życie upływa na robieniu czegoś innego, niż się robić powinno. Gdzież jest człowiek, który by przywiązywał jakąś wagę do czasu? Który ceniłby dzień? Rozumiałby, że co dzień umiera? To nasz błąd, że śmierć widzimy tylko przed sobą. Ona jest w znacznej części tam z tyłu, za nami. Cokolwiek przeminęło, ona w ręku ma.
   Postępuj więc dalej, mój Lucyliuszu, tak, jak piszesz, że postępujesz: ogarniaj wszystkie godziny. Mocno chwytając każde dziś, mniej zależysz od jutra. Życie, gdy się je odkłada, przepływa. Wszystko, mój Lucyliuszu, jest cudze, tylko czas jest nasz. To jedyne, tak ulotne, tak znikliwe, natura nam dała na własność, a byle kto nas wyzuć z tego może. Lecz taka jest głupota ludzi: czują się dłużnikami, gdy się im dało rzeczy najmniejsze i najlichsze, takie, których stracenie można z pewnością odrobić. Nikt zaś nie uważa, że cokolwiek jest winny, kiedy dostał czas. A to przecież jedyne, czego nawet człowiek prawdziwie wdzięczny nie jest w stanie oddać.
   Może zapytasz, jak postępuję ja, który tak cię pouczam? Powiem szczerze: stale, jak to jest zwyczajem bogacza przezornego, obliczam, ile wydaję. Nie mogę powiedzieć, że nic nie tracę. Ale wiem, co tracę i dlaczego. Mogę podać przyczyny mojego ubóstwa. Lecz zdarza mi się to, czego doświadcza większość ludzi zepchniętych nie ze swojej winy w biedę: wszyscy im wybaczają, nikt nie śpieszy z pomocą. Zresztą nikogo nie uważam za biednego, komu wystarcza ta choćby odrobina, jaką posiada. Co się jednak ciebie tyczy, wolę, byś dobrze z tego, co masz, korzystał, zaczynając od cennego czasu. Jak powiadali nasi przodkowie: za późna oszczędność, gdy świta dno beczki; na nim bowiem zostaje nie tylko najmniej, ale co najlichsze.

Seneka (Z Listów do Lucyliusza Seneki)
   
  
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz