„Jestem nieszczęsnem, śmiertelnie znudzonem, żydowskiem niczem. Czekam byle zewnętrznej sposobności, aby móc się zabić z samej nędzy duchowej. Chce mi się sankcji wyższych potęg nad mojem życiem. Ach — zdobyć siebie na nowo, aż od samego dzieciństwa"
Poświećenie się dla jakiegoś wysokiego celu? Boże Jedyny! Skąd go znaleźć?" „Zostać komunistką" — szepnął znowu głos, ale inny. „Tak — ale nie zostając komunistką można to znaleźć jedynie tam, gdzie króluje ten niezwyciężony ksiądz Wyprztyk. I od jakich głupstw zależy czasem wszystko! Gdyby wtedy poddał mi się, zostałabym pewno żydówką do śmierci". Zadzwoniła na służącą. „Coś musi się zmienić — inaczej znowu przyjdzie to straszliwe w swej mocy pożądanie śmierci i ja nie wytrzymam — a ja żyć chcę, — chcę zobaczyć co będzie dalej, jak w następnym felietonie powieści...
Stanisław Ignacy Witkiewicz, ps. Witkacy (fragment powieści Pożegnanie jesieni, 1927)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz