18 lipca 2015

jestem nieszczęsnem, śmiertelnie znudzonem. . .

„Jestem  nieszczęsnem,  śmiertelnie znudzonem,  żydowskiem  niczem.  Czekam  byle zewnętrznej  sposobności,  aby  móc się zabić z  samej nędzy  duchowej.  Chce  mi  się  sankcji  wyższych  potęg  nad  mojem  życiem.  Ach  — zdobyć siebie na  nowo,  aż od  samego  dzieciństwa"
Poświećenie się  dla jakiegoś  wysokiego  celu? Boże Jedyny! Skąd  go  znaleźć?" „Zostać  komunistką"  —  szepnął znowu  głos,  ale  inny.  „Tak  —  ale nie  zostając komunistką można to  znaleźć jedynie tam,  gdzie  króluje ten  niezwyciężony  ksiądz Wyprztyk.  I od  jakich  głupstw  zależy  czasem  wszystko! Gdyby  wtedy  poddał mi  się, zostałabym  pewno  żydówką do  śmierci". Zadzwoniła  na służącą.  „Coś  musi  się zmienić  —  inaczej  znowu  przyjdzie to  straszliwe w  swej  mocy  pożądanie  śmierci  i ja nie wytrzymam  —  a ja żyć chcę,  —  chcę zobaczyć co  będzie dalej,  jak  w  następnym felietonie  powieści...

Stanisław Ignacy Witkiewicz, ps. Witkacy (fragment powieści Pożegnanie jesieni, 1927)




   
    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz