07 lutego 2016

a wiesz co w apokalipsie znaczy bestya?. . .

„A WIESZ, W APOKALIPSIE CO ZNACZY BESTYA?"

   Lecz lud o Neronie nie zapomniał. Nawet głowa człowieka zabitego na Cytnos nie położyła kresu uporczywym pogłoskom, że prawdziwy Neron żyje i jeszcze powróci. W dziesięć lat później pojawił się na Wschodzie nowy samozwaniec, a po dalszych dziesięciu — a więc już w dwadzieścia lat po 'złożeniu porfirowego sarkofagu w grobowcu Domicjuszów! — jeszcze jeden. Czy trzeba lepszego dowodu, że właśnie ten cesarz cieszył się wśród mas ludności Imperium popularnością niekłamana? Nikt przecież nie wpadłby na pomysł, by ryzykując życie podawać się za Nerona, gdyby nie miał nadziei, że zyska poparcie w różnych krainach i warstwach. Żaden inny cesarz w ciągu pięciu wieków istnienia Imperium na Zachodzie nie zmatwychwstawał tyle razy. Imię żadnego nie wywoływało tyle oczekiwania u jednych, a lęku u innych. Bo oczywiście nie wszyscy podzielali uczucie rzewnej tęsknoty do miłych, Neronowych czasów. Bardzo wielu w samym Rzymie i w prowincjach wspominało tamto panowanie ze szczerym przerażeniem. Ci przyjmowali wciąż ponawiane wieści o powrocie tyrana-matkobójcy z taką zgrozą, że musiało to prowadzić do powstania trwałych urazów, kompleksów i psychoz. Trwałych do tego stopnia, że wyryły się na wieki w świadomości europejskiej; głównie dzięki tajemniczej księdze z tamtych czasów.
   W swym obecnym kształcie Apokalipsa, czyli Objawienie św. Jana, pochodzi, jak się najpowszechniej przyjmuje, z okresu panowania cesarza Domicjana, a więc ze schyłku wieku pierwszego i z tych lat, gdy pojawił się trzeci Neron samozwaniec. Niemało wszakże badaczy podziela pogląd, że przynajmniej niektóre partie Objawienia są starsze i powstały jeszcze pod koniec rządów samego Nerona lub wnet po jego śmierci, kiedy głośno było o człowieku z wyspy Cytnos. Niezależnie zaś od owych przypuszczeń jest oczywiste, że pismo poczęte w pierwszych pokoleniach chrześcijan musi zawierać jakieś wzmianki o prześladowcy. Toteż każdy, kto napotyka pod koniec rozdziału XIII słowa: „To jest mądrość. Kto ma rozum, niech liczbę bestii przeliczy; liczba to bowiem człowieka. A liczba jego sześćset sześćdziesiąt sześć" — zadaje sobie pytanie, czy nie odnoszą się one właśnie do Nerona i czy nie zaszyfrowano w ten sposób jego imienia? Lecz jeszcze ważniejsze pod tym względem wydaje się inne miejsce. Chodzi mianowicie o rozdział XVII, w którym Rzym ukazany jest pod postacią niewiasty siedzącej na bestii szkarłatnej, bestii pełnej imion bluźnierczych, a mającej siedem głów i dziesięć rogów:
   ,,I przyszedł jeden z aniołów, mających siedem czasz, i odezwał się do mnie, mówiąc:
   — Chodź, ukażę ci sad nad Wielką Nierządnicą, która siedzi nad wielu wodami, a z którą królowie ziemi nierządu się dopuścili, a mieszkańcy ziemi się upili winem jej nierządu!
   I zaniósł mnie w stanie zachwycenia na pustynie. Tam ujrzałem Niewiastę siedzącą na Bestii szkarłatnej, pełnej imion bluźnierczych, siedem głów i dziesięć rogów mającej. A Niewiasta była odziana w purpurę i szkarłat, cała zdobna w złoto, drogi kamień i perły, miała w swej ręce złoty puchar pełen obrzydliwości i brudów swego nierządu. A na jej czole wypisane imię-tajemnica: «Wielki Babilon. Macierz nierząd- nic i obrzydliwości ziemi». I ujrzałem Niewiastę pijaną krwią świętych i krwią świadków Jezusa".
   Łatwo odgadnąć, że ostatnie zdanie mówi o prześladowaniach; na pewno tych za Nerona, a może i tych za Domicjana. Ten jednak, kto miał widzenie, jeszcze nie pojmował wszystkiego.
   „I rzekł do mnie anioł:
   — Czemu się zdumiałeś? Ja ci powiem tajemnicę Niewiasty i Bestii, która ją nosi, a ma siedem głów i dziesięć rogów. Bestia, którą widziałeś, była, a nie ma jej, i ma wyjść z Czeluści, i zdąża na zagładę. A mieszkańcy ziemi będą się zdumiewać — ci, których imię nie jest zapisane w księdze życia od założenia świata— spoglądając na Bestię, iż była i nie ma jej, a ma przybyć. Tu trzeba zrozumienia, o mający mądrość! Siedem głów to jest siedem gór tam, gdzie siedzi na nich Niewiasta. I siedmiu jest królów: pięciu upadło, jeden istnieje, inny jeszcze nie przyszedł, a kiedy przyjdzie, ma na krótko pozostać".
   Czy Bestia, która była, lecz obecnie istnieje i nie istnieje zarazem, wyszedłszy bowiem z otchłani podąży ku swej zgubie, to ów wciąż zmartwychwstający Neron? I czy on też jest tym szóstym królem, władającym aktualnie po pięciu, którzy już upadli? Na to by wyszło, jeśli liczyć, jak czyni wielu komentatorów, od Cezara włącznie. Prawda, że ten formalnie cesarzem nie był, rządził bowiem tylko na mocy swych uprawnień dyktatorskich, jednakże mieszkańcom prowincji — a tam powstawała Apokalipsa — ta różnica wydawać się musiała zgoła nieistotna; wiedzieli oni, że Cezar mógł decydować o wszystkim jak każdy jedynowładca, po śmierci zaliczony został w poczet bogów, a wszyscy panujący później nosili jego nazwisko w swej pełnej tytulaturze — aż po Nerona włącznie, który w tym porządku jest szósty, a zarazem ostatni, zamyka bowiem dynastię julijsko-klaudyjską. Dalszy ciąg proroctwa umacnia to przypuszczenie, chodzi bo-wiem o typowe ,,vaticinium ex eventu", czyli o rzekome wieszczenie już po fakcie. Kimże mianowicie jest ten, który „jeszcze nie przyszedł, a kiedy przyjdzie, ma na krótko pozostać"? To oczywiście Galba; władał on tylko sześć miesięcy. W takim razie tę partię Objawienia zredagowano już po jego śmierci w dniu 15 stycznia roku 69, a więc za panowania Othona — i najprawdopodobniej pod wpływem wieści o pojawieniu się Nerona na Wschodzie, a więc w lutym lub marcu.
   Lecz niezależnie od tego, jak będzie się rozumiało owe identyfikacje i wyliczenia, jedno wydaje się pewne: Neron, pierwszy prześladowca, stanowi ważny, a może nawet zasadniczy element wizji apokaliptycnej jako prawzór wszelkich Antychrystów. Gdy powstawało Objawienie, tylko stosunkowo nieliczne grupy ludzi, rozproszone po różnych miastach Imperium, myślały o tym cesarzu z taką nienawiścią i z takim lękiem słuchały pogłosek o jego powrocie. Dla wielu, może nawet dla większości, powtórzyć to trzeba raz jeszcze, był on postacią albo obojętną, albo nawet wręcz sympatyczną. W miarę jednak jak gromadki wyznawców Chrystusa rosły w liczbę i znaczenie, straszliwy obraz, zaklęty w słowach Apokalipsy, zawładnął wyobraźnią zbiorową na zawsze i całkowicie.

Aleksander Krawczuk (Rzym i Jerozolima, 1974)