W ciepłym, rozrzedzonym powietrzu nie było najlżejszego powiewu. W ciszy tego
szarego dnia tylko kredowobiałe ściany willi przemawiały bezgłośną a wymowną elokwencją
bogato rozczłonkowanej architektury. Jej lekka swada¹⁶⁹ rozchodziła się w pleonazmach¹⁷⁰,
w tysiącznych wariantach tego samego motywu. Wzdłuż jaskrawobiałego
fryzu¹⁷¹ biegły w rytmicznych kadencjach płasko rzeźbione girlandy, na lewo i prawo,
i zatrzymywały się na rogach niezdecydowane. Z wysokości środkowej terasy¹⁷² zbiegały
marmurowe schody — patetyczne i ceremonialne, wśród prędko rozstępujących się balustrad
i waz architektonicznych — i spłynąwszy szeroko na ziemię, zdawały się zbierać
i cofać swą wzburzoną szatę w głębokim reweransie.¹⁷³
Bruno Schulz (z opowiadań Sanatorium pod Klepsydrą, 1937)
¹⁶⁹swada — łatwość i płynność w mówieniu.
¹⁷⁰pleonazm — błędne wyrażenie składające się ze słów znaczących to samo.
¹⁷¹fryz — dekoracyjny pas pod gzymsem budynku.
¹⁷²terasa — tu: płaski element wyniesiony ponad średnią wysokość budowli.
¹⁷³rewerans (z fr.) — głęboki ukłon a. przesadna grzeczność.