Wiem, że kiedyś o jakiejś późnej godzinie stanę tam na progu ogrodów, ręka w rękę
z Bianką. Wejdziemy w te zapomniane zakątki, gdzie między starymi murami zamknięte
są zatrute parki, te sztuczne raje Poego, pełne szaleju, maku i opiatycznych powoi,
płonących pod burym niebem bardzo starych fresków. Zbudzimy biały marmur statuy
śpiącej z pustymi oczyma w tym zamarginesowym świecie, za rubieżą zwiędłego popołudnia.
Bruno Schulz (z opowiadań Sanatorium pod Klepsydrą, 1937)