Całe brzemię robót polnych
spadało na jej chude ramiona. Praca ponad siły i choroba, która
zaczęła się po drugim porodzie, z roku na rok coraz bardziej
podkopywały jej zdrowie. Wychudła. Twarz jej wyblakła.
Przedwczesna starość rozrzuciła na policzkach pajęczą sieć
zmarszczek. W oczach pojawił się wyraz wystraszonej pokory, która
zjawia się u chorych, mądrych zwierząt. Ona sama nie zdawała sobie
sprawy z tego, jak szybko się starzeje, jak z każdym dniem niknie
jej zdrowie, i wciąż jeszcze czegoś się spodziewała; podczas
rzadkich spotkań spoglądała na swego urodziwego męża z lękliwą
miłością i zachwytem.
Michaił Szołochow
(fragment powieści Cichy Don. Tom IV, 1928-1940)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz