13 lipca 2022

ach, chmury, te. . .

 Mają kształt szczęśliwych wysp i postać błogosławiących aniołów, przypominają wygrażające dłonie, łopoczące żagle, sznury żurawi. Unoszą się między bożym niebem a nędzną ziemią niby piękne alegorie wszelkich ludzkich tęsknot, przynależne im obu sny ziemi, w których tuli ona swą zbrukaną duszę do czystego nieba. Chmury są wiecznym symbolem wszelkiej wędrówki, wszelkich poszukiwań, pragnień i tęsknoty za domem. I tak jak one bojaźliwie, tęsknie i butnie wiszą między ziemią a niebem, tak dusze ludzkie zawisły bojaźliwie, tęsknie i butnie między czasem a wiecznością.

    Ach, chmury, te piękne, szybujące w dal, niepowstrzymanie sunące obłoki! Byłem nieświadomym niczego dzieckiem, kochałem je, przyglądałem się im i nie wiedziałem, że także ja przepłynę jak chmura przez życie— wędrując, wszędzie obcy, zawieszony między czasem a wiecznością. Od dziecinnych lat były mi one drogimi przyjaciółkami i siostrami. Nie potrafię przejść przez ulicę, żebyśmy nie skinęli, nie pozdrowili się nawzajem i niezastygli na chwilę wpatrzeni w siebie. Nie zapomniałem także, czego się o nich wtedy nauczyłem: o ich kształtach, kolorach, orszakach, igraszkach, korowodach, tańcach i chwilach wytchnienia oraz ile poznałem ich dziwnych ziemsko-niebiańskich opowieści.

Hermann Hesse (Peter Camenzind, 1904)

   

   

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz