14 lipca 2022

wyzuty z ludzi, a deformacje, uczynione mi przez nich, stały się bez nich niedorzeczne. . .

     — Weź kij do ręki. Utnij gałąź. Tam znajdziemy parobka — na polach! Już go widzę oczami wyobraźni. Niczego parobek !Zaśpiewałem:

    Hej, hej, hej, zielony las Hej, hej, hej, zielony las!

    Lecz nie mogłem postąpić kroku. Śpiew zamarł mi na ustach. Przestrzeń. Na widnokręgu — krowa. Ziemia. W dali przeciąga gęś. Olbrzymie niebo. We mgle horyzont siny. Zatrzymałem się na skraju miasta i czułem, że nie mogę bez stada, bez wytworów, bez ludzkiego pomiędzy ludźmi. Złapałem Miętusa za rękę. — Miętus, nie idź tam, wróćmy, Miętus, nie wychodź z miasta. —Pośród obcych krzewów i ziół drżałem jak liść na wietrze, wyzuty z ludzi, a deformacje, uczynione mi przez nich, stały się bez nich niedorzeczne i niczym nie usprawiedliwione.


Witold Gombrowicz (Ferdydurke, 1937)

   

   

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz