24 stycznia 2023

duch nieżyjącego ojca ... kocie oczy rozpływają się w mroku. . .

Dlaczego nigdy nieudało ci się zarazić mnie swoim poczuciem sprawiedliwości, tato? W głowie rezonują urywane pełne gniewu okrzyki ojca kierowane do zabójcy przez te wszystkie lata, wracają przysięgi i groźby. Mieszają się ze wspomnieniami z tamtej fatalnej nocy, drażnią od środka. Kotka wydaje w tej chwili delikatne miauknięcie, coś w rodzaju pozdrowienia, a on czuje, że jego ciało zaczyna się śmiać, choć śmiech nie wydobywa mu się z gardła, jakby przyczaił się w żołądku i Szarpał nim w głuchych spazmach, choć może dusza ojca kryje się w ciele kotki i pilnuje wyegzekwowania zemsty. I w końcu śmiech wykwita na jego ustach, przyjmując formę grymasu, kiedy Bosco przypomina sobie, że w szkole średniej kazali mu wystąpić w sztuce teatralnej, której bohatera do zbrodni pchnął duch nieżyjącego ojca, Być albo nie być. Tak właśnie. Tak, duch ciągle dawał popalić bohaterowi, aż ten zabił zdrajcę. Tyle że tamten zdrajca nie otrzymał wcześniej kary, Angel owszem. Siedział w więzieniu i to nie jest już ten sam człowiek. Tamtego Angela już nie ma, tato. Kocie oczy rozpływają się w mroku. Znów słychać odgłosy tarantuli i bzyczenie much. Bosco zrywa w zamyśleniu liść z drzewa i wsuwa go do ust. W tej chwili myśl, by zabić kogoś, kto nie istnieje, żeby zadowolić inną osobę, która już nie żyje, wydaje mu się równie absurdalna jak strzelanie w niebo, żeby zemścić się na Bogu za tak fatalny los.


Eduardo Antonio Parra (Parabole milczenia, 2006)

   

   

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz