03 marca 2013

linia brzegowa, skalista i górzysta, tysiące zatok, przesmyków, wysp, światło, łagodny klimat. . .

- Zazdroszczę panu tej podróży. Nie urzędu, ale tego, co pan widział. Olimp, Akropol, grecki brzeg, wyspy i wysepki, Cyklady, Sporady, Eubea, Kreta, półwyspy, przylądki, barwa wody i powietrza.
- Co pan tak miękko mówi o Grecji! - zwraca się do mnie Schieike.
- Herr Moczarski ma rację - odpowiada Stroop. - Uroczy kraj! Dzikie wnętrze, góry często gołe i niewygodne dla turystów... Poszarpana linia brzegowa, skalista i górzysta, tysiące zatok, przesmyków, wysp, światło, łagodny klimat. Ziemia bogów. Raz pojechałem autem do przylądka Sunion, pięćdziesiąt kilometrów na południe od Aten. Cypel trawiasty, wyniesiony nad płytę morza. Tam ruiny świątyni Posejdona, jak latarnia dla żeglarzy. Był wczesny ranek. Zefir od Cyklad, morze niebieskie, perłowe, zielone, nasycone słońcem. Woda przezroczysta, jak nigdzie w Europie (chociaż przy wyspie Hydra jest czystsza). Zbiegłem kamienistą ścieżką do morza. Zdjąłem generalską kurtkę tropikalną i polałem twarz i szyję kryształową wodą. Grecja... Grecja, jak słoneczny sen dziecka...
Czy Stroop użył przytoczonych słów i określeń, nie wiem. Jednak tak jego wypowiedź słyszałem i odebrałem; jego relację o przeżyciach na przylądku Sunion przy świątyni Posejdona, jego opowieść - mordercy Żydów na Ukrainie i w Warszawie.

 Kazimierz Moczarski (fragment utworu literatury faktu Rozmowy z katem, 1974)


  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz