Jerzy Andrzejewski (fragment powieści Bramy Raju, 1960)
20 maja 2013
wiosenna burza szybko się przybliżała. . .
(...)ja mu w tej pełnej trudów
drodze towarzyszę, ponieważ i on, i ja, oboje w niewoli nieosiągalnej miłości,
przysięgliśmy sobie, iż zawsze i w każdej chwili, w doli i w niedoli, w dostatku
i biedzie, w zdrowiu i w chorobie, w chwale i poniżeniu, będziemy się wzajemnie
myślą i uczynkiem wspierać i wspomagać(...) wiosenna burza szybko się przybliżała, ciemne i ciężkie chmury
docierały już do najwyższej wysokości nieba, szli prosto w burzę i w błyskawice
coraz częściej się zapalające, i w grzmoty, które przetaczały się już nie u
kresu dalekiego horyzontu, lecz wybuchając u szczytu nadciągających ciemności
spadały nieskończenie długo w ciemność, jeszcze o echo przedłużając swój groźny
warkot, aby, nim ono ścichnie, znów i prawie równocześnie z oślepiającym
błyskiem targnąć mrocznym sklepieniem nieba, nagle, jakby z trwałego bezruchu
zrodzony, zerwał się wiatr, żółty tuman kurzu wzbił się nad płaską równiną(...)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz