Była taka
smutna, taka smutna, że kiedy wychodziła za próg, to jakby kto całun pogrzebowy
wywiesił na drzwiach. Mówili, że jej choroba to taka jakaś mgła, co ją miała w głowie,
i ani doktorzy, ani ksiądz nic na to poradzić nie mogli. Kiedy ją gorzej napadało, szła
sama nad morze i strażnik celny przechodząc widział nieraz, jak płacze leżąc twarzą
do ziemi.
Gustave Flaubert
(fragment powieści realistyczno-psychologicznej Pani Bovary, 1857)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz