17 grudnia 2012

wigilia w obcym mieście. . .

1

SĘDZIOWIE I OSKARŻENI

W dzień poprzedzający Wigilię ludzie kupowali karpie. Na ulicy, obok hotelu, stały niewielkie drewniane kadzie. Niebieskie światło neonu schodziło w szklistą wodę. Granatowe grzbiety ryb, otwarte pyski z żółtą wargą. Sprzedawca wyjmował wielką rybę i tasakiem miażdżył głowę. Słychać było suche chrupnięcie, płaskie klaskanie ogona i ryba zaświeciwszy bokiem wpadła do torby.
Przy kadziach stało sporo ludzi, który nie kupowali ryb, tylko przyglądali się i słuchali trzasku łamanych kostek. Kobiety, dzieci. Na ich twarzach malowało się... Nie wiem, co się "malowało". Była pustka. Pustka napięta. Stałem razem z ludźmi. W gromadzie grzały się nasze ciała, ale jednocześnie podpatrywałem innych i nawet sądziłem. Choć nazajutrz jadłem smażonego karpia i nikt nie złożył w moje ręce prawa sądzenia. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to, że wszyscy jesteśmy sędziami.

Tadeusz Różewicz 
(fragment Wigilii w obcym mieście z tomu Rozmowa z Księciem / Wizja i równanie, 1960)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz