09 lutego 2013

następowała bohaterka grecka. . .

Wszedłszy do salonu Sobakiewicz wskazał na fotel mówiąc znowu: – Proszę! – Siadając Cziczikow spojrzał na ściany i na wiszące na nich obrazy. Na obrazach były same zuchy, wodzowie greccy sztychowani w całej okazałości: Maurokordatos w czerwonym mundurze i spodniach, w okularach na nosie, Kolokotronis, Miaulis, Kanaris. Wszyscy ci bohaterowie mieli takie grube uda i takie niesłychane wąsy, że patrzącemu ciarki przebiegały po skórze. Między silnymi Grekami, nie wiadomo jak i po co, ulokował się Bagration, szczuplutki, chudziutki, z maleńkimi sztandarami i armatkami u dołu, w bardzo wąziutkich ramkach. Potem znowu następowała bohaterka grecka, Bobelina, której – jedna noga wydawała się większa od całego korpusu tych wytwornisiów, co zapełniają współczesne salony. Gospodarz, będąc sam człowiekiem mocnym i zdrowym, chciał, zdaje się, żeby i jego pokój zdobili ludzie mocni i zdrowi. Obok Bobeliny, koło samego okna, wisiała klatka, z której wyglądał drozd ciemno upierzony, biało nakrapiany, również bardzo do Sobakiewicza podobny. Gość i gospodarz nie zdążyli jeszcze dwóch minut pomilczeć, gdy drzwi salonu otworzyły się i weszła pani domu, dama dość wysoka, w czepku ze wstążkami przefarbowanymi domową farbą. Weszła z godnością, trzymając głowę prosto jak palma.


 Nikołaj Wasiljewicz Gogol (fragment powieści Martwe Dusze, 1842)

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz